** Osiem dni później. Oczami Alice **
Chodziłam z Perrie od sklepu do sklepu. Pomagam jej coś wybrać na dzisiejszy koncert chłopaków.
Co prawda media nie wiedzą o związkach dziewczyn z Zayn'em i Liam'em, ale stwierdziła, że musi porządnie wyglądać. Nie rozumiem, przecież ona zawsze świetnie wygląda..
- Jesteś pewna że nie chcesz pójść z nami? - zapytała blondynka
- Um.. Myślę, że nie powinnam. - powiedziałam zgodnie z prawdą
- Jak to nie powinnaś? - zapytała idąc w stronę przymierzalni.
- Ee.. uważam, że oni tam mnie nie chcą. Wiesz.. nie chcę im sprawiać problemu. - powiedziałam - Coś jest nie tak, nie czuję się swobodnie w ich towarzystwie wiedząc że jestem ciężarem.
- Alice.. oni sami kazali nam się ciebie zapytać. - powiedziała wychylając głowę zza zasłony.
- Z grzeczności. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami na co Pezz przewróciła oczami. - Długo jeszcze? Naprawdę jestem głodna. - zapytałam
- Nie. - odpowiedziała i wyszła. - Jak wyglądam?
- Cudnie, do tego ubierz ramoneskę czarną i jeansy. - powiedziałam. - Idź zapłacić, ja poczekam przed wejściem.
- Ok. - szybko odpowiedziała i podeszła do kasy.
Po chwili Pezz była już obok mnie.
- Al, ja bym jeszcze chciała iść do tego sklepu. - wskazała na sklep z męską odzieżą.
- Tam? - zapytałam zdezorientowana, ona na to przytaknęła głową. - Ok. Kupię sobie w końcu jakąś wygodną bluzę na chłodne wieczory. - mruknęłam
- Haha. Idę tam z tym samym zamiarem. - powiedziała rozbawiona, na co posłałam jej uśmiech.
- Ciebie chyba ma kto ogrzać, hm? - zapytałam kując ją w żebro.
- NIE ZAWSZE śpimy razem. - powiedziała wyraźnie akcentując "nie zawsze"
- Hahaha kto na górze? - zaczęłam szczerze żartować, na co przyjaciółka się zarumieniła. Wtedy posłała mi mordercze spojrzenie. - Ok, ok. Tak tylko.. - obie wybuchłyśmy śmiechem.
Weszłysmy do sklepu podążając w kierunku bluzy, której od razu wpadła mi w oko. Blondynka oglądała jeszcze parę odzieży, i wtedy do mnie podbiegła spanikowana.
- Co jest? - zapytałam
- Chłopaki. - szepnęła
- Co chłopaki?
- Są tu. - powiedziała
- Tu.,? No i c... O kurde, chodź! - powiedziałam łapiąc przyjaciółkę za rękę i wchodząc do jednej z przymierzalni.
Chwilę tam siedziałyśmy i wtedy kazałam Pezz wychylić głowę by mogła zobaczyć czy są tam jeszcze.
- Idą tu! - szepnęła przerażona
- Cicho bądź! - również szepnęłam
Nadsłuchiwałyśmy jak ich kroki są coraz głośniejsze. Obie na siebie spojrzałyśmy. Uff któryś z nich wszedł do jednej z kilku przymierzalni, która znajdowała się obok tej w której my byliśmy.
- Ciężko mi z tym. - usłyszałam głos Nialla. - Cholernie tęsknię za nią.
- My też Niall.. - odpowiedział na to Zayn. Obie z Pezz spojrzałyśmy się na siebie. - Kochasz ją, prawda? Jesli naprawdę ją kochasz, zrób coś za wszelką cenę by była twoja.. Nie ważne ile by miało cię to kosztować. Chodź raz będzie w twoich ramionach, nie puszczaj jej. Jesli raz zdecydowałeś się kogoś kochać, to twój obowiązek. - moje serce pękło. Po moich policzkach spływały łzy. Poczułam czyjąs dłoń na ramieniu, oczywiście, że należała do blondynki.
- Wiesz, że bym chciał. Nie chcę by coś jej się stało. Uratowała mnie, powinienem jej się odwdzięczyć, a nie jeszcze jej zaszkodzić. - powiedział farbowany blondyn
- Dobra ja już idę zapłacić. A ty jak chcesz to idź poczekaj przed sklep. - powiedział mulat, który najprawdopodobniej wyszedł zza zasłony.
- Nareszcie, głodny jestem! - usłyszałam już oddalający się głos Irlandczyka
- Nie płacz. Będzie dobrze. - szepnęła Pezz. Ja na to przytaknęłam głową i otarłam łzy. Jak już nie słyszałyśmy w pobliżu chłopaków dziewczyna się odezwała. - Chodźmy zapłacić i spadamy coś zjesć! - uśmiechnąła się, wiem że próbuje mnie pocieszyć. Spróbowałam się uśmiechnąć, ale wiem, że mi to nie wyszło, więc zamknęłam oczy.
- Przepraszam.. - szepnęłam
- Nie masz za co przepraszać. Wiem jak to jest jak się kocha.. - powiedziała
- S..skąd wiesz? - zapytałam, na co przyjaciółka wpuściła głowę a wtedy ją podniosła i się nieśmiało uśmiechnęła.
- Um.. Zayn.. - powiedziała.
- Ahhm. Rozumiem. - przytaknęłam głową. - Chodźmy. - wskazałam głową na kasę.
***
- Dobra kochana ja będę się zbierać.- powiedziała blondynka.- Już? - zapytałam
- Um.. No tak, muszę się przygotować na koncert chłopców. - powiedziała. Przytaknęłam głową na znak że zrozumiałam. - Jesteś pewna że nie chcesz iść? Myślę, że byś mogła się zabawić.
- Nie wiem.. na razie naprawdę nie mam ochoty. - mówiłam.
- Ok, mam nadzieję że zmienisz zdanie i pojawisz się. Tu ci zostawiam przepustkę od chłopaków, byś mogła wejść za kulisy. Trzymaj się. Pa. - powiedziała i cmoknęła mnie na pożegnanie w policzek
- Pa. - pożegnałam się
Poszłam do kuchni coś zjeść. Wypadło na gofry. Jak je zrobiłam usiadłam przy stole i zjadłam jednego. Zrobiło mi się niedobrze i poczułam potrzebę pójścia do ubikacji. Klękłam nad toaletą i zwróciłam posiłek, który przed chwilą zjadłam. Pomyślałam sobie "tylko nie to, nie chcę do tego wracać".
Tak, jak byłam mała miałam problem z odżywianiem się. Może dlatego, że koleżanki naśmiewały się ze mnie, że jestem gruba. Z początku nie zwracałam na to uwagi, ale wtedy się tym przejęłam i zaczęłam TO robić. Nie jadłam. Jak mama zrobiła obiad czy cokolwiek, wyrzucałam to. Pamiętam jak się o mnie troszczyła, siedziała ze mną w pokoju i głaskała po głowie mówiąc, że jestem piękna i nie mam się tym przejmować. Zauważyła to, że mniej jem, tylko rzecz w tym, że ja potrafiłam trzy dni nic nie jeść, tylko pić wodę.
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam prześwitującego siniaka na policzku. Podeszłam do umywalki, zmyłąm makijaż, umyłam zęby i nałożyłam świeży make up. Przebrałam się, założyłam nowy bandaż i postanowiłam gdzieś wyjść.
Wzięłam z lady przepustkę i miałam zamiar ją wyrzucić, ale w ostatniej chwili pomyślałam sobie że pójdę na koncert. Może oni wcale mnie aż tak nienawidzą? Nie wiem, tęsknię za nimi, za NIM.
Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i przekręciłam klucz, po ty upewniając się dwa razy, czy aby na pewno dobrze je zamknęłam.
Zadzwoniłam po taksówkę i czekałam, aż przyjedzie. Po 10 minutach podjechała pod mój dom, wsiadłam i powiedziałam dokąd ma mnie zawieść. Jak już byliśmy na miejscu dałam mu odpowiednią kwotę i wysiadłam.
Weszłam bocznym wejściem, zobaczyłam ochroniarza, najwyraźniej mnie rozpoznał i zastawił drzwi. Czy ja tu jestem przypadkiem niemile widziana, czy co? Pokazałam mu przepustkę na co się trochę zarumienił i wskazał głową bym przeszła. Delikatnie się uśmiechnął i jak weszłam do środka zawołał innego ochroniarza, by pomógł mi dostać się za kulisy.
Chłopcy już grali koncert. Siedziałam obok dziewczyn, popijając colę. Nie pij tego, głupia! Spójrz ile to ma kalorii! Odezwał się mój wewnętrzny głos. Posłuchałam go po raz kolejny, odstawiłam go obok na mały stolik.
- A więc co się stało, że przyszłaś? W końcu cię wydostałam z tego domu. - uśmiechnęła się promiennie Pezz
- Nie wiem.. Lubię ich słuchać. - wzruszyłam ramionami. Nie wiem dlaczego, ale chłopcy wydają się smutni. "Piękne, sztuczne uśmiechy, chłopcy." Pomyślałam. Wyszli do nas, mają 10 min. przerwy. Podchodzili do nas z opuszczoną głową, chyba nawet mnie dzisiaj nie widzieli.
- Hej.. - powiedziałam cicho. Wszyscy się na mnie spojrzeli, włącznie z zespołem. Uśmiechnęli się szeroko i stali się tak nagle weselsi.
- Cześć. - powiedzieli równocześnie.
- A teraz musimy się załatwić i.. - powiedział Lou i wskazał na stylistkę, która pędziła w ich kierunku.
- Jasne. - powiedziałyśmy razem
** Godzinę później **
- Co wy na to by iść się gdzieś napić, czy coś? - zapytał nie kto inny jak Harry. Wszyscy przytaknęli głowami, po czym spojrzeli na mnie.
- Ja będę um.. wracać do domu. - powiedziałam. - Ugh.. nie patrzcie tak na mnie.. nie mogę iść.. Niedawno zginęła mi przyjaciółka.. - zamknęłam oczy, na myśl o niej
- Al.. myslę że Amanda by nie chciała byś się powstrzymywała od zabawy.. szaleństwa. Ona, tak jak i my chcemy twojego szczęscia. - powiedziała El
- Wy? - bąknęłam pod nosem i spojrzałam na piątkę chłopaków. - Myślę że po prostu pójdę do domu. Bawcie się dobrze. - powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
- Poczekaj, my chcemy byś poszła z nami. - usłyszałam głos Zayna
- Chodź z nami, nie wymigasz się kochana. - powiedziała Perrie i złapała mnie za rękę.
- Czy ja nigdy nie mam nic do powiedzenia? - zapytałam bardziej siebie niż ich. Na co wszyscy się nieśmiało uśmiechnęli.
Siedzieliśmy przy loży. Nawet świetnie się bawiłam. Puściałam w niepamięć wszystkie problemy i się śmiałam z wszystkimi obecnymi. Ktoś podszedł do naszego stolika i odchrząknął
- Cześć kochani! - powiedziała jakaś dziewczyna, na co wszyscy ucichli. Albo mi się wydawało, albo zrobili skwaszoną minę.
- Cześć. - powiedzieli, a ja się spojrzałam na przyjaciółkę i zrobiłam zdezorientowaną minę.
- To Demi. - szepnęła
- A kto to? - zapytała dla mnie nieznajoma osoba i wyciągnęła w moim kierunku dłoń. Wszyscy się na mnie spojrzeli.
- Alice. - powiedziałam nie podając jej mojej dłoni na przywitanie, tylko kiwnęłam głową.
- A tak.. słyszałam o tobie..- powiedziała lekceważąco na co przewróciłam oczami. - Ja jestem przyjaciółką Nialla, bliską przyjaciółką. - powiedziała, puszczając blondynowi oczko. Od razu mi się wszystko ułożyło w całosć.
- Ciężko mi z tym. - usłyszałam głos Nialla. - Cholernie tęsknię za nią.
- My też Niall.. - odpowiedział na to Zayn. Obie z Pezz spojrzałyśmy się na siebie. - Kochasz ją, prawda? Jesli naprawdę ją kochasz, zrób cos za wszelką cenę by była twoja.. Nie ważne ile by miało cię to kosztować. Chodź raz będzie w twoich ramionach, nie puszczaj jej. Jesli raz zdecydowałeś się kogos kochać, to twój obowiązek. - moje serce pękło. Po moich policzkach spływały łzy. Poczułam czyjąs dłoń na ramieniu, oczywiscie, że należała do blondynki.- Wiesz, że bym chciał. Nie chcę by cos jej się stało. Uratowała mnie, powinien jej się odwdzięczyć, a nie jeszcze jej zaszkodzić. - powiedział farbowany blondyn.
Wszystko zrozumiałam, to jest ta dziewczyna, to ją kocha.
Spojrzałam Niallu prosto w oczy. Przytaknęłam głową. Poczułam ukłucie w sercu.
Sziedzieliśmy chwilę i rozmawialiśy już, smutniej niż przed JEJ przyjsciem. Cały czas uwieszała się do Irlandczyka.
- Ja już pójdę. - szepnęłam do Pezz
- Zostań. - powiedziała smutno.
- Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. - powiedziałam cicho
- Chodzi o nią? - wskazała głową na dziewczynę, której od razu nie polubiłam. Wzruszyłam ramionami.
- To jego decyzja z kim się spotyka. - powiedziałam i wstałam. - Ja już będę iść. Do zobaczenia. - uśmiechnąłam się nieśmiało i spojrzałam smutno na Nialla.
Chciałam wyjść ale ktoś mnie złapał za rękę.
- Poczekaj. - jak usłyszałam ten głos, momentalnie stanęłam w bezruchu. - Przepraszam, ja nie..
- Przestań, to twoja decyzja kogo uważasz za "lepszą" przyjaciółkę. - przerwałam mu
- Pamiętaj co ci powiedziałem. - powiedział blondyn
- Tak, tak. "Zawsze będziemy cię kochać, ja będę cię kochać, nie ważne co byśmy zrobili". -powiedziałam ze łzami w oczach.
- Zawsze tak będzie - szepnął
- Wiesz.. myślałam, że jestem dla ciebie tak samo ważna, jak ty dla mnie. - powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
**************************************
Tak jak obiecałam, rozdział się pojawił dzisiaj. Kocham was skarby, liczę na komentarz :*
Kocham. Nie tylko Al ma łzy w oczach
OdpowiedzUsuńJest piękny <3
OdpowiedzUsuńCudo!
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, ale już nadrobiłam resztę rozdziałów!
Jej
Weny życzę
Czekam na kolejny rozdział
Zapraszam do siebie!
saveyoutonight-louistommo.blogspot.com