Strony

poniedziałek, 16 lutego 2015

Part 1: Chapter 3




** Następnego dnia **

Obudziłam się z  strasznym bólem głowy. Kac. Najgorsze co może być dzisiejszego dnia.
Idę dzisiaj do szkoły muzycznej. Potrwa to cztery lata. Trochę mnie to przeraża, ale nie jest aż tak źle, bo zajęcia są tylko dwa razy w tygodniu. A ja naprawdę marzyłam, bym się dostała do tej szkoły, chcę zostać wokalistką, nie ma znaczenia czy solową czy zespołową.

***

Stoję przed dużym budynkiem, zbliżam się w kierunku szklanych drzwi. Gdy zamierzałam je otworzyć, ktoś mnie wyprzedził i dostałam z drzwi w twarz. Upadłam, zobaczyłam na chodniku ciemną ciecz, która należy do mnie.
- Cholera!  - zaklnęłam pod nosem..  tak to właśnie z niego leciała krew.
- O Boże!  Strasznie cię przepraszam! Nic ci nie jest? - podbiegł do mnie jakiś chłopak i wyciągnął w moim kierunku dłoń,  zapewne żeby mi pomóc wstać.
- Jak widać,  jest.  Przez ciebie się spóźnię na zajęcia. - powiedziałam lekko zirytowana tą sytuacją.
- Naprawdę,  bardzo cię przepraszam.  Ja tez się spóźnię. - powiedział chłopak.  Byłam trochę zdezorientowana. Co go trzymało?  Ja teraz musiałam iść się ogarnąć,  bo przecież nie pójdę w takim stanie. - Idę z tobą.  To przez mnie masz to.. - wskazał na mój nos. Aaaaa,  no to wszystko jasne.
- Nie musisz,  poradzę sobie. - powiedziałam otwierając drzwi.
- Ale ja chcę. - posłał mi przyjazny uśmiech.
- W porządku.  - odwzajemniam uśmiech. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego wygląd.  Był przystojny...



Musiałam wyglądać dość dziwnie,  bo chłopak zachichotał pod nosem.

** Oczami Jake'a **

Szedłem za nią,  aż się zatrzymała przed damską toaletą.  Spojrzała na mnie pytająco.
- Wejdę - powiedziałem - i tak wszyscy są na zajęciach. - dziewczyna wzruszyła ramionami i weszła a ja zaraz po niej.
Przyglądałem się jej, aż skończyła.
- Gotowe - powiedziała
- Okej.  Um..  wiesz bo przez tą całą sytuację zapomniałem ci się przedstawić.
- Ojeju faktycznie całkiem zapomniałam.  Alice Glass - podała mi rękę.
- Jake Merth - uśmiechnęła się do mnie.  Naprawdę ją polubiłem.  I jest naprawdę ładna. - Co powiesz na kawę? Na zajęcia się nie opłaca już iść.
-  Ok.  Tylko nie wiem w jakie dni będę mieć zdjęcia i takie tam,  ale zadzwonię do mojego nauczyciela.
- Fantastycznie - powiedziałem


** Oczami Alice **

Po piętnastu minutach byliśmy w kawiarni.  Czułam się dość dziwnie,  zaufałam dopiero poznanemu chłopakmui. Mam nadzieję że się na nim nie zawiodę.


** następnego dnia **

Dzisiaj obie (czyt.  Ja i Am) miałyśmy sobie poleniuchować,  gdyż plany się zmieniły.  Do Amandy zadzwoniła jej nowo poznana koleżanka,  zaproponowała jej by do niej wpadła,  by mogły sobie pogadać. No więc zostałam sama.  No cóż,  idę na miasto.  A właściwie na zakupy.
Po śniadaniu poszłam na górę poprawić makijaż i spiąć włosy w luźnie spiętego koka.  Jak już byłam gotowa zamówiłam taksówkę. 15 minut później byłam już w galerii.  Chodziłam po sklepach dwie godziny.  Kupiłam sporo rzeczy.  Jak już miałam zamiar zadzwonić po taksówkę, na kogoś wpadłam.
- Przepraszam, zamyśliłam się.  - właśnie teraz poznałam że to ON,  Niail.
- Nic nie szkodzi księżniczko.
- Nie nazywaj mnie tak.  Nie jestem księżniczką.
- Wiem,  że to lubisz. Jesteś moją księżniczką - posłał mi łobuzerski uśmieszek


**************************************

Jak myślicie,  Naill mówi poważnie nazywając Alice księżniczkom? 

4 komentarze: