Komentujesz = Motywujesz
Będę wdzięczna ♥
- Wiesz.. myślałam, że jestem dla ciebie tak samo ważna, jak ty dla mnie. - powiedziałam i odwróciłam się na pięcie
- Naprawdę jesteś, nie chcieliśmy tego powiedzieć, zrozum dla nas też jest to trudne. - powiedział łapiąc mnie za rękę, i postawił mnie tak że stałam z nim twarzą w twarz.
- Za tobą nie chodzą Directionerki, które chcą mnie najlepiej zabić! Co ja wam zrobiłam, hm? Przecież wcale was nie prosiłam o pomoc! "Alice to tylko zabawa." - powiedziałam naśladując głos Irlandczyka. - Czy ja mam wypisane na czole "chodź, zabaw się moimi uczuciami, i zostaw mnie samą, nie przejmuj się, jakoś z tego wyjdę"? Zawsze udawałam szczęśliwą, ale przy was nie musiałam, przy tobie Niall. - przerwałam i mocno zacisnęłam oczy. - Ale teraz wszystko się spieprzyło. Teraz nawet udawać nie umiem. Bałam się was stracić, nie chciałam by to się stało, a to przyszło tak nagle.. Albo jesteście świetnymi aktorami, albo dobrymi kłamcami. To mnie przerasta, ja już tak nie wytrzymuje. Zostaw mnie i proszę cię, rób to, co robiąc to jesteś szczęśliwy. Zależy mi na twoim szczęściu.. To tyle. - powiedziałam, uwalniając swoją dłoń z jego uścisku. On stał jak wmurowany, z lekko uchylonymi ustami, przyglądał mi się z bólem w oczach. Nie zważając na to, wzięłam głęboki oddech, odwróciłam się i poszłam przed siebie, - Dobrze było usłyszeć twój głos, poczuć twój zapach i poczuć twoją skórę przy mojej. - szepnęłam sama do siebie, powstrzymując łzy.
** Oczami Nialla **
Patrzałem na oddalającą się Al. Chciałem już jej powiedzieć, że tego nie chcemy, ale musimy to robić dla jej bezpieczeństwa, ale szybko uświadomiłem sobie, że nie mogę, Alice by nie umiała siedzieć cicho, znam jej charakter.
Przyglądałem się jej i myślałem nad sensem jej słów. Hejtują ją? No oczywiście idioto! Fanki myślą że ona coś nam zrobiła a my jej nie lubimy! Ona naprawdę cierpi, chcemy ją chronić za wszelką cenę, a nie pomyśleliśmy jak bardzo będzie cierpieć w środku. Udawała zawsze, że była szczęśliwa, tylko gdy nas poznała nawet nie musiała nawet próbować udawać. My tylko to pogorszyliśmy, ty pogorszyłeś kretynie! Teraz nawet nie chce ze mną rozmawiać. - Kocham cię,i tęsknię każdego dnia, każdej nocy księżniczko. - szepnąłem sam do siebie.
Wróciłem do loży wkurzony.
- Co to miało być?! - zapytałem wkurzony, podchodząc do "Demi", mieliśmy się z nią pokazać nic więcej, a ta się na mnie uwiesza.
- Co skarbie? - zapytała
- Nie nazywaj mnie tak! Jeszcze raz się coś takiego powtórzy, a kończymy to czego nie zdążyliśmy nawet zacząć! - krzyknąłem.
- Romans kochanie? Miałam nadzieję, że dzisiaj zaczniemy. - powiedziała, czy ona chce mnie sprowokować?!
- Z tobą nigdy. - powiedziałem najpoważniej jak umiałem.
- To chodzi o NIĄ, mhm? - zapytała, jakby kurwa tego nie wiedziała. - Przecież sami nazwaliście ją problemem, i własnie ona tak wygląda. JEDEN WIELKI NIEPOTRZEBNY PROBLEM.
- Zamknij się, widać od razu że gówno wiesz co to są "media" i "sława". Wiesz, to są same kłamstwa, a rzeczy, które są powiedziane, czy zrobione, nie są zawsze prawdziwe. I ty nazywasz ją problemem, w ogóle jej nie znasz. Myślę że ty masz problem jak nawet sama nie umiesz się jakoś wypromować tylko potrzebujesz naszej pomocy. - powiedziałem i się odwróciłem z zamiarem wyjscia z klubu. - A i jeszcze jedna rada, jak chcesz przynajmniej coś osiągnąć to nie wpierdalaj się tam gdzie nie powinnaś - dodałem, i zobaczyłem jaką głupią ma minę, zdziwiła się? Sam siebie zdziwiłem.
Wsiadałem już do auta, ale w ostatniej chwili wybiegli moi przyjaciele.
- Czekaj! - zawołał Hazza
- A mam jakieś inne wyjście? - burknąłem - Harry, Zayn, Perrie i Jade wsiadajcie do mnie. Liam ty jedź z Dan, Lou i El.
- Jasne. - odpowiedział
** Oczami Alice **
Chodziłam po ciemnym parku. Myślałam co zrobiłam nie tak? W wszystkim jestem beznadziejna. Oczywiście, że wolą ją, jest zgrabniejsza, ładniejsza i ma być "kimś". Na samą myśl, zrobiło mi się nieprzyjemnie. Po chwili ocknęłam się i uświadomiłam sobie jak już ciemno jest wokół mnie. Nade mną zawładnął strach. Przyspieszyłam kroku. Wsłuchiwałam się i rozglądałam. Debilko, tu nie jest bezpiecznie! Słyszałam mój nierówny oddech, moje kroki i szeleszczące liście.
Wtedy usłyszałam jak jakaś gałąź się najprawdopodobniej połamała. To jakieś zwierzę. Powtarzałam w kółko w myślach. Niestety to nie ustępowało, a ja miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Mój szybki krok stał się szybkim biegiem. Myślałam, że moje serce wyskoczy z piersi.
Potknęłam się o jakiś kamień. Cholera! Nie teraz! Kroki stawały się coraz głośniejsze, a ja czułam jak mogę zemdleć ze strachu.
- Oj.Niedobrze, oj niedobrze. Nie posłuchali, trudno - po głosie stwierdziłam, że to mężczyzna. Nie znałam go. Zaczęło mi się kręcić w głowie, i w dodatku czułam ból w części żeber. Spojrzałam na nie i zobaczyłam jak ON kopie mnie w okolicach brzucha.
Nie miałam siły się odezwać, ruszyć się, uciec. Poczułam jak mój policzek pali. Uderzył mnie, nie wiem czym, nie wiem jak. Ja już nie mam siły.
Leżałam sama na zimnej ziemi. Próbowałam się ruszyć, poczułam duży ból na swoim ciele, taki sam jak wtedy co miał mnie Ian. Nie miało się to już powtórzyć! Obiecali mi chłopcy! Wygrzebałam z kieszeni komórkę i szukałam w kontaktach Jake'a.
- Ja..Jake. - wybełkotałam.
- Al? Coś się stało? Gdzie jesteś? - usłyszałam zaniepokojony głos przyjaciela w słuchawce.
- W parku.. tam gdzie zawsze. Proszę pomóż mi. - powiedziałam na ostatnich siłach.
***
Leżałam tam, tak jak ten ktoś mnie zostawił. Zamarzałam, co prawda zimy nie było, ale zimno było. Lato dopiero za dwa miesiące!
- Alice! Gdzie jesteś?! - usłyszałam krzyk przyjaciela. - Al! To ja Jake. Jesteś tu gdzieś?!
- Tutaj! - zbierałam siły by krzyknąć to głupie "tutaj"
- O Boże! - podbiegł do mnie, świecąc mi latarką po oczach. - Co się tu stało, do kurwy jasnej?! - Jake wziął mnie na ręce na co syknęłam z bólu. - Przepraszam. - powiedział
- Nie. nie masz za co.. - wydukałam, telepiąc się
- Masz. - powiedział podając mi bluzę. - Ahh, poczekaj, pomogę. - ostrożnie wsunęłam jedną rękę, wtedy drugą. - Dzisiaj śpisz u mnie.
- A..al..- próbowałam się sprzeciwić
- Nie ma żadnego "ale". - powiedział kręcąc głową.
** Godzinę później **
- Tutaj masz koszulkę do spania. Ja będę spać w salonie. Jak coś będziesz chciała, to wiesz gdzie co jest? - zapytał na co przytaknęłam głową - Dobrze. Jak już się wykąpiesz, przyjdź do kuchni, ok?
- Tak, dziękuje. Ja już idę. - powiedziałam pokazując palcem wskazującym na drzwi od łazienki.
O czym chciał ze mną rozmawiać? Po co? Oczywiście o tym co się stało! Tylko że ja o tym nie chcę rozmawiać.
Dokładnie i ostrożnie wykąpałam się. Zmyłam makijaż, i umyłam włosy, po czym wysuszyłam je, rozczesałam i spięłam w luźnego koka. Wyszłam spod prysznica, sięgając po ręcznik by się wytrzeć.
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam starsze sińce i blizny, które miałam zadane przez Iana, wtedy wzrok spuściłam na dzisiejsze siniaki. Oglądałam moje ciało, wyglądało okropnie. Spojrzałam na swoje nadgarstki, i zaczęłam płakać.
- Al, wszystko w porządku? - usłyszałam zatroskany głos Jeke'a. Otarłam łzy i nałożyłam "piżamę", którą dał mi przyjaciel.
- Tak. Za chwilkę wychodzę. - powiedziałam
- Okej, to jestem w kuchni. - powiedział i słyszałam jego oddalające się kroki. Ostatni raz spojrzałam jak tragicznie wyglądam i wyszłam z pomieszczenia.
Brunet siedział popijając sok pomarańczowy.
- Jestem. - powiedziałam siadając obok niego.
- Widziałaś jego twarz? Widziałaś już go gdzieś? - zaczął zadawać mi pytania. Wow! Dziękuję za swobodę i że mogę o tym zapomnieć, z pewnością ci się to udało, chyba to, że chcę mi się płakać jak sobie przypominam "ten" ból.
- Nie Jake, nie widziałam jego twarzy. Nie kojarzę go. Um.. on.. huh. - jąkałam się
- On, co? - dopytywał się brunet
- On powiedział "Niedobrze, oj niedobrze. Nie posłuchali, trudno." - powiedziałam wzdrygając się. - O co chodziło z tym "nie posłuchali" ? - zapytałam. Spojrzałam przyjacielowi prosto w oczy i zobaczyłam jak jego tęczówki pociemniały. - Wszystko w porządku?
- Już cię nikt nie tknie, kurwa jak on mógł! - zignorował moje pytanie.
- Kto? - zapytałam zdezorientowana.
- Alice jest już późno, idź się połóż spać. Ja też idę. - powiedział spokojniej i wstał. - Dobranoc Al.
Zostawił mnie z milionami pytań w głowie. On wie kto to mógł zrobić? Czuję się niekomfortowo, byciem problem, i będącą w problemie.
** Następnego dnia. Oczami Nialla **
Przygotowywaliśmy się do studia. Właściwie, pisząc "my", mam na myśli Perrie, która została wczoraj u Zayna, i jego samego. Reszta była już gotowa, i czekaliśmy na nich w salonie na kanapie.
Coś zaczęło brzęczeć obok mnie i Liama. Telefon był biały. po tym mogę stwierdzić, że nie należał do żadnego z nas.
- Pezz! Ktoś dzwoni do ciebie! - krzyknął Li
- Już idę, chwila. - powiedziała blondynka i wyszła zza progu. Przyjaciel podał jej komórkę, ona spojrzała kto dzwoni i odebrała.
- Cześć. - powiedziała wesoło.
- ..
- Um okej, mam jej klucze, bo dała mi na wszelki wypadek. - powiedziała
- ..
- Nie ma sprawy. Będę za jakieś 20 minut. - powiedziała i zakończyła rozmowę.
- Coś się stało? - zapytał Harry
- Nie. Muszę zawieść Alice ubrania, bo była na noc u Jake'a. - spiąłem się na jej słowa. Była u niego na noc?!
- Ona..? - zapytał zaskoczony Zayn, który wszedł do pokoju.
- Zayn, Alice potrzebuje przyjaciela.. - powiedziała łagodnie. To było miłe, naprawdę... Czuję się winny, że nie może spędzać teraz z nami czasu.
- Jasne. - powiedział smutny Lou.
Podjechałem samochodem pod dom przyjaciela Al. Perrie miała pojechać sama, ale brązowooki powiedział, że nie puści jej samej, więc my też się dołączyliśmy.
- Idziecie czy zostajecie? - zapytała blondynka wstając z kolan mulata.
- Idziemy. - powiedzieliśmy równocześnie
Usiedliśmy na kanapie. Patrzyłem z ciekawością na bruneta. Wyglądał jakby bił się z własnymi myślami.
- Ja pójdę do Al, zaniosę jej ubrania. - powiedziała dziewczyna Zayna, i cmoknęła go w policzek, następnie uśmiechnęła się do nas promiennie. Przytaknęliśmy głowami.
- Um.. ktoś wczoraj pobił Al. Powiedział jej, tylko to "Niedobrze, oj niedobrze. Nie posłuchali, trudno.", chyba wszyscy doskonale wiemy, o co chodzi? - zapytał podnosząc brwi. Kurwa znowu ją tknęli! Jeszcze po wczorajszym.. Jaki byłem głupi, pozwalając jej odejść! - Ian nie pozwala wam się z nią spotykać, tylko chce żeby ona cierpiała. Chce się na niej zemścić. Wiem to bo nadal "współpracuje" z nim. - zrobił w powietrzu "cudzysłów". - Ale robię to tylko dla Alice. Bo.. - wziął głęboki oddech. - Muszę odnaleźć jej rodziców. Oni jeszcze żyją, wiem tyle że mogą wyglądać tak jak Alice, gdy była pobita, lub nawet gorzej. A to oni są tam tak długo.. On próbuje się na niej mścić.. Porwał jej rodziców, praktycznie ją torturował i próbuje odebrać jej przyjaciół, chłopaka, którego pokochała.. - prychnął. On wie, kogo ona kocha? - Uważa że nie może jej nikt mieć poza nim, a jak ona się nie zgodzi, to nie będzie miał jej nikt.. Myślę, że to było ostrzeżenie. - przerwał i przez chwilę przypatrywał się podłodze. - Wiem, że to jest trudne, ale.. nie możecie się z nią kontaktować. Jestem pewien, że będzie kazał wam mówić przed kamerami złe rzeczy o niej.. Posłuchajcie go, ale powiedzcie takie rzeczy, żeby można było je później odkręcić. I by nie byłe one.. smutne. Alice jest wrażliwą dziewczyną, i chyba wiecie co robi by zatrzymywać ból. - spojrzał się na Zayna, a ten przytaknął smutno głową. Wtedy popatrzył mulat na mnie, a ja zrobiłem zdezorientowaną minę. Ten pokręcił głową i zobaczyłem w jego oczach łzy. Spojrzałem na każdego w naszym gronie, i zobaczyłem że każdy je ma. I teraz uświadomiłem sobie, że po moich policzkach one spływają, a moja bluza i spodnie są mokre od pojedynczych łez. - Jak będzie konieczność powiem jej prawdę, ale nie chcę by to wiedziała. Ona i tak jest już roztrzęsiona tym..- wymachiwał rękoma w geście pokazania "czym" jest roztrzęsiona. - Nie chcę by znała prawdę. Będziemy się kontaktować..? - przytaknęliśmy głowami.
Usłyszeliśmy trzask drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy się na siebie przerażeni. Ona to słyszała..? To była ona?
Jake ruszył na górę a my za nim. Perrie rozglądała się po pokoju.
- Gdzie jest Alice? - zapytała Pezz. A my spojrzeliśmy się na siebie z minami "I co kurwa teraz?"
- Wyszła.. A ty gdzie byłaś? - zapytał Zayn
- Poszłam do łazienki. - powiedziała. - Coś się stało? - pokręciliśmy głowami.
******************************************
Przepraszam za opóźnienie. Choroba nie wybiera ;/
Chciałam dodać rozdział dopiero w niedzielę, ale nie chciałam byscie musiały tyle czekać
Mam nadzieję że się na mnie nie gniewacie :) Postaram się dodać next w niedzielę, ale nie obiecuję, ponieważ to opóźnienie, opóźnia następny.. Zobaczymy, pożyjemy :D
Dzisiaj jest pięć lat jak Nialler był na przesłuchaniu w XF <3 Strasznie się cieszę, jestem z niego dumna :')
Jej
OdpowiedzUsuńCo za emocje!
Czyli Alice wszystko słyszała? !
No to już nie mogę doczekać się nexta!
Pozdrawiam
Życzę powrotu do zdrowia
I weny również życzę!
Zapraszam do mnie
saveyoutonight-louistommo.blogspot.com
KOCHAM. Ale same problemy . Maskara teraz tak jakoś mi smutno
OdpowiedzUsuńaa!!! ale Ian to skurwiel O.o jestem ciekawa co będzie dalej! ♥
OdpowiedzUsuńSupper !! ♥
OdpowiedzUsuń41 year old Executive Secretary Rollin Matessian, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Lego building. Took a trip to Uvs Nuur Basin and drives a Maxima. mozesz sprobowac tutaj
OdpowiedzUsuń