sobota, 12 września 2015

Part 2: Prologue


Znacie to uczucie pustki? To uczucie, kiedy doskonale wiecie, że kogoś straciliście, na zawsze? 
Wiecie jakie to uczucie kiedy tracicie ważną osobę, której nie zdążycie powiedzieć jak bardzo ją kochacie?  A co z tym jak budzicie się ze snu, w którym spełniło się wasze marzenie, a gdy zdajecie sobie sprawę, że nic takiego nie miało miejsca pękacie jak bańka mydlana? 
Ja byłam taką bańką mydlaną przez dłuższy czas, ale dwa lata temu pękłam. Zagubiłam siebie ponownie. Imprezy, narkotyki są na porządku dziennym, i wiecie co? Nawet nie próbuję się z tym kryć.

Zniszczył mnie,
i on doskonale to wie. 




***********************************************************************************

Wróciłam. ♥
No więc tak, rozdziały będą się pojawiać jak najdzie mnie ochota, bądź jeżeli będę miała czas.
Liczę na komentarze! ;D
Do następnego skarby!

wtorek, 4 sierpnia 2015

Part 1: Epilogue



** Cztery miesiące później **


Odkąd ostatni raz spotkałam Nialla, czy kogokolwiek z chłopaków minęło bite pięć miesięcy.
Pięć miesięcy bez szczerego uśmiechania, i imprezowania.
Po ukończeniu szkoły muzycznej dostałam się na studia psychologii w Nowym Jorku. I własnie tam teraz mieszkam. Z muzyką dałam sobie spokój mimo tego, że dostawałam przeróżne propozycje. Mówili "Zrobimy z pani gwiazdę! Nie pożałuje pani!", ale nie chciałam robić wokół siebie zamieszania. Doskonale wiedziałam, że to zasługa tego, że poznałam w przeszłości słynny boysband. Teraz, gdy mam spokój od mediów, paparazzi, cieszę się wolnością, której jeszcze nie miałam trzy miesiące temu. W gazetach były na pierwszych stronach moje zdjęcie z dopiskiem "Co tym razem rozdzieliło słynny boysband One Direction od Alice Glass?". Wystarczyło mi to, że w telewizji było pełno informacji moich dawnych przyjaciołach, na przykład jedną z nich było to: "Niall Horan był widziany w ostatnim czasie z Demi! Czyżby się coś święciło? Ostatnio bardzo dużo spędzają ze sobą czasu! Co na to jego przyjaciele?". Po tym jak zostawił mi tylko list, który nadal trzymam w swoim pokoju w szafie pod ubraniami, to nie czułam już smutku, tylko rozpacz i złosć, za to, że mi nie powiedział tego prosto w oczy. Wiem, że nam obojgu by było ciężko, ale miałabym szansę zobaczyć go w tym stanie, w którym ja byłam przez ostatnie cztery miesiące. Teraz, gdy byłam w Nowym Jorku chciałam się skupić tylko na studiach i pracy. Dostałam staż, za który nieźle mi płacili.
Z dziewczynami utrzymuję bardzo dobry kontakt. Danielle również jest w Nowym Jorku, co prawda nie zawsze, bo pracuje, ale zawsze znajdzie dla mnie czas.
Perrie i Jade są w wspaniałym zespole Little Mix, cudowny girlsband, do którego doszły cudne Leigh-Anne i Jesy. Mają przeróżne trasy koncertowe, przez co nie są koło mnie i Dan blisko, ale zawsze kontaktujemy się w każdy możliwy sposób. Nagrały swój pierwszy album i teraz pracują nad drugim. W mediach o nich głosno, i mówią, że robi się konkurencja dla One Direction. A co do nich, to, cóż wiem tyle, że mają teraz trasę koncertową od trzech miesięcy i pozostały im jeszcze pięć miesięcy koncertowania. Dziewczyny mówią, że wszystko u nich w porządku. Nie mamy kontaktu od kilku miesięcy, to znaczy dzwonili, pisali, przychodzili do mojego domu, ale nic z tego. Nie miałam siły patrzeć na znajome twarze, wiedząc, że nie zobaczę wsród nich niebieskookiego blondyna.  A gdy się spytałam Pezz o Nialla to powiedziała, że wrócił stary imprezowicz, i od tamtego czasu się zastanawiałam dlaczego ja nie mogę ruszyć na przód jak on już to zrobił kilka miesięcy temu?

Teraz siedzę na kanapie skacząc po kanałach, znowu to samo. Mogliby w końcu zacząć rozmawiać o czymś innym. Moją uwagę po raz kolejny przykuł program Clevver News.
"Zayn Malik został widziany wczoraj z piękną Perrie Edwards w Nowym Jorku! Piosenkarz zabrał dziewczynę do restauracji! A własciwie to narzeczoną! Spójrzcie na pierścionek przyszłej pani Malik!. Pokazali zdjęcie Pezz z Jade, Jesy i Leigh. Uśmiechnęłam się, mimo tego, że jest mi przykro. Wolałabym się dowiedzieć o zaręczynach moich przyjaciół osobiście, a nie przez program plotkarski.

Usłyszałam pukanie do drzwi, więc leniwie wstałam z kanapy i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je, i przysięgam - moje serce na chwilę stanęło. Nie zwracałam uwagi na to, że moje włosy wyglądają jak jedno wielkie siano, na twarzy nie mam grama makijażu, i jestem w za dużym czarnym T-shirtcie i szarych dresów, które są przyległe do moich cienkich nóg. Wpatrywałam się w parę tęczówek. Czułam na policzkach łzy. Czy to sen?
- Mama? - załkałam i rzuciłam się jej w ramiona. - M-mama.. - łkałam.
- Tak kochanie to ja. - powiedziała swoim miłym głosem głaszcząc mnie po włosach. - Shh, kochanie. Nie płacz. - poczułam jak jej pojedyncze łzy kapią mi na głowę i ramię. Odsunęłam się delikatnie, gdy poczułam kogoś dłoń na moich plecach. Zwróciłam głowę w tamtą stronę.
- Tata? - uśmiechnęłam się przez łzy szczęścia. - Tak za wami tęskniłam. - tym razem rzuciałam się w ramiona mojego taty. - Wejdźcie do srodka. - kiwnęłam na drzwi.

Siedziałam z rodzicami do późna, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Teraz, gdy mam ich obok siebie uświadomiłam sobie jak cholernie za nimi tęskniłam. Przyglądałam się każdemu milimetrowi ich twarzy, są tacy sami. Nie zmienili się w ogóle, jedynie, że mają parę zmarszczek i lekkie worki pod oczami.
- Idźcie spać, mamo. Na pewno jesteście zmęczeni. - powiedziałam. - Zajmiecie pokój gościnny. Wszystko tam jest.Zaraz obok też macie łazienkę. Korzystajcie ze wszystkiego. Czujcie się jak u siebie. - dodałam z ciepłym uśmiechem. - Ja też idę się położyć. Kocham was. - cmoknęłam ich w policzek i poszłam do siebie.
Rzucając się na łóżko oddałam się w ramiona Morfeusza bez żadnego problemu. Snem się nie nacieszyłam, gdy czułam, gdy ktoś wstrząsał dłonią moje ramię.
- Co jest? - jęknęłam.
- Kochanie, ktoś do ciebie przyszedł.- rozpoznałam głos mamy.
- O tej porze? Która jest godzina? - zapytałam zaspanym głosem.
- Czwarta nad ranem. Szybko wstawaj, skarbie. - zrobiłam tak jak prosiła. Wstałam z łóżka i skierowałam się do salonu, skąd pochodziły odgłosy. Stanęłam w progu i doznałam szoku.
Na kanapie, fotelach, dywanie byli moi przyjaciele. Jade, Dan, Perrie, Jesy, Leig-Anne, Zayn, Harry, Louis, Liam i Niall.
Wstrzymałam powietrze. O co tu chodzi?
Gdy tylko mnie zobaczyli Niall wstał i mnie mocno objął. Następnie odsunął się ode mnie klękając na jedno kolano. Wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał.
Zabrakło mi słów. Złość,  smutek,  rozpacz minęło. Widok Nialla klęczącego przede mną sprawił,  ze poczułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Spojrzałam mu w oczy. Wszystko wydawałe się dziwne. Czułam się jakbym była w pieprzonym śnie, Wszystko było takie nieprawdopodobne? Cholera, co jest ze mną nie tak. Chciałam mu odpowiedzieć, ale zapomniałam jak to się robi, aż w końcu wyszeptałam:
- Tak. - Irlandczyk wsunął pierścionek na mój palec po czym wpił się w moje usta.



***********************************************************************************




Przepraszam.
PRZEPRASZAM.
P R Z E P R A S Z A M.
P  R  Z  E P  R  A  S  Z  A  M.

Wiem, że długo czekałyście, ale nie mogłam się zdecydować, nad drugą częścią, ale nie zwlekając już napisałam.
Zakończenie jest happy endem, jak chciałyście. Pisząc krótko jestem zawiedziona tym epilogiem. Mam zły dzień, zły miesiąc, zły okres w moim życiu, i tak też wychodzą rozdziały - ŹLE.

CHCIAŁAM TYLKO POWIADOMIĆ, ŻE MUSICIE KONIECZNIE OBSERWOWAĆ TEGO BLOGA, BO MOGĘ TU NIESPODZIEWANIE WPASC Z DRUGĄ CZESCIĄ!  MAM PLAN B, CZYLI KONTYNUACJA. ALE MUSICIE MI POKAZAĆ JAK BARDZO TEGO CHCECIE!

nie.. tylko żartuję. po prostu, nadal nie jestem pewna co do 2 cz i jak tylko najdzie mi ochota to ją napiszę. i serio - obserwujcie bloga. najprawdopodobniej,  jesli już bym kontynuowała to w roku szkolnym. w te wakacje już nie dam rady. koocham was i do zobaczenia! <3
zapraszam na Emotionless! https://www.wattpad.com/myworks/44030215-emotionless

niedziela, 28 czerwca 2015

Part 1: Chapter 24


Na pewno każdy już był kiedyś smutny z różnych powodów. Stracił ukochanego zwierzaka, pokłócił się z rodzicami lub najlepszą przyjaciółką. Ale to co teraz czuję nie da się porównać do niczego. Ból, który mnie rozrywa jest niewyobrażalny. Ludzie mówią, żebym przestała się przejmować, przecież minął już miesiąc, ile można się użalać nad sobą? Ale, uwierzcie, złamane serce może boleć nawet całe życie. Miesiąc bez jakichkolwiek wieści od Nialla. Nie wiedziałam, że uda mi się wytrzymać chociaż jeden dzień bez rozmowy z nim, a co dopiero miesiąc. Szczerze mówiąc, czuję jakby to było tysiąc dni, ale każda sekunda rani mnie mniej niż poprzednia. Nie było łatwo, wręcz przeciwnie. Jake, który teraz spędzał ze mną najwięcej czasu, zadzwonił do Perrie, żeby przekazała, że nie pojawię się na zajęciach. Straciłam tydzień leżąc na łóżku wpatrując się w sufit, w swoim pokoju. Poradziłabym sobie z tym - walczyłabym z całych sił, żeby przeżyć cały dzień bez załamania się.
Wiem, że to nie potrwa długo, sam mi to napisał, ale zabija mnie to, że zostawił mnie choć na moment.
Wiem, że Niall mnie kocha, wiem. Ale wiem też, że jeśli kocha mnie tak mocno jak myślę, to starałby się mi to pokazać własnie w tej sytuacji. Powiedział, że nie odpuści, ale to zrobił. Odpuścił i odszedł, pozostawiając mnie załamaną. Najbardziej przeraża mnie to, że przez pierwszy tydzień chodziłam kompletnie zagubiona. Do tej pory mam koszmary. Byłam zagubiona bez niego. Zagubiona bez jego pięknych tęczówek, dowcipnych komentarzy, i jego ust, których dostałam szansę posmakować. Zagubiona bez sposobu, w jaki na mnie patrzył i chichotał z moich głupich min. Nie chcę być zagubiona bez niego, chcę być silna, chociaż brzmi to przereklamowanie.
Pierwszego dnia czekałam na telefon, sms-a, do diabła - spodziewałam cię jakiegokolwiek odzewu z jego strony, a tymczasem leżałam w łóżku, a zaraz obok Jake, który nie chciał mnie zostawić samej, i oboje nie wiedzieliśmy co powinniśmy powiedzieć, więc leżeliśmy w ciszy. Cóż, to się nie stało, więc się załamałam, Nie było żadnego płakania, żałowania, ale załamałam się... Konkretnie. - zagubiłam siebie. Każda sekunda mojego życia była przeznaczona dla Nialla. Tamtego dnia prawie się poddałam, prawie użyłam żyletki. I tak spędziłam kolejny dzień.
Dzień trzeci był najgorszy. Dzień trzeci był dniem, w którym zaczęło do mnie docierać, że go nie ma. Dzień trzeci był dniem, w którym po trzech dniach nie odzywania się do nikogo, nie licząc zwykłego 'tak' albo 'nie' mrukających do Jake'a, odezwałam się. Był to zduszony szloch, próbowałam zapewnić siebie, że może tak jest lepiej, ale sama w to nie wierzyłam. W dzień trzeci, w końcu spojrzałam w lustro i zobaczyłam wraka człowieka. Worki pod oczami, poczochrane włosy, i skóra blada jak ściana. W ten dzień błagałam by ten ból zniknął. Trzeciego dnia zadzwoniłam do niego, nie mogłam się powstrzymać, chciałam usłyszeć jego głos, potrzebowałam tego. Powtarzałam sobie, że jeśli odbierze, to sobie wszystko wyjaśnimy, i powie o co chodzi, i obieca, że mnie po raz kolejny nie opuści. Zamiast tego, po dwóch sygnałach przełączyło mnie na pocztę głosową, co oznaczało, że odrzucił połączenie. Miło.
Dzień czwarty - poddałam się i zadzwoniłam do niego znowu. Tym razem zachował się milej i pozwolił dzwonić telefonowi, zamiast odrzucić połączenie od razu. Zaraz po tym poszłam do łazienki po żyletkę. Nie ograniczałam siebie. Rozcinałam skórę, by pozbyć się bólu, który jest we mnie. W tamtym momencie nie obchodziło mnie to, że obiecałam blondynowi, że z tym skończę, on mi obiecał ważniejszą rzecz - obiecał, że mnie nie zostawi. Dzień czwarty był dniem, w którym zdałam sobie sprawę o ile bardziej mi zależy na nim, niż mu na mnie. Dzień czwarty, którym spędziłam leżąc w łóżku, tym razem sama, zliczając ile razu powiedział co do mnie czuł. Tylko na chwilę wstałam by zabrać list z komody, który napisał Niall. Czytając go setki razy zastanawiałam się jak długo wiedział, że mnie opuści. W ten dzień zaczęłam rozumień, że większość naszej przyjaźni i jego uczuć do mnie, które sobie wizualizowałam, były właśnie tym - wyobraźnią, Zrozumiałam, że podczas tego całego czasu, kiedy myślałam, że mógł do mnie poczuć to co ja do niego, on o mnie wcale nie myślał.
W tym dniu postanowiłam otworzyć swoją playlistę w komórce. Kiedy zaczęłam, nie mogłam przestać. Słuchawki nie były wyciągane z moich uszu przez dwadzieścia cztery godziny, kiedy czułam się zdołowana. Słuchanie o tym bólu, dało mi do zrozumienia, że nie jestem sama, która cierpi.
Dzień piąty to był czwartek. Zaczęłam mówić zdaniami, co prawda niepełnymi, ale mój przyjaciel  nie miał serca zwrócić mi uwagi. Wróciłam do szkoły. Dziewczyny nie mogły spojrzeć mi w oczy. Wiedziały.. wiedziały co się stało. Bardzo się martwiły, ale zawsze je zbywałam. Nie chciałam utrzymywać kontaktu z żadnym z moich przyjaciół, przynajmniej na jakiś czas. Za bardzo przypominali mi o nim. Wtedy jeszcze bardziej za nim tęskniłam.
Dzień szósty. Tego dnia spotkałam się z Danielle. Namawiała mnie od dłuższego czasu, i wiedziałam, że nie odpuści, więc uległam.
- Al muszę z tobą porozmawiać.
- Dan chciałabym ci cos powiedzieć. - powiedziałyśmy w tym samym czasie. Obie przytaknęłśmy głowami.
- Odchodzę z zespołu. - po raz kolejny słowa wypuściłyśmy z ust w tym samym czasie. - Dlaczego?
- Uwielbiam śpiewanie, ale od dziecka chciałam tańczyć. Zmieniam szkołę na taneczną. - powiedziała Danielle. - A ty..? - wzruszyłam ramionami.
- Muzyka mi nie pomaga. - skłamałam. Wiem, że nie powinnam okłamywać własnej przyjaciółki, ale jest za duże ryzyko. Mogłaby powiedzieć chłopakom.. a tego nie chcę.
- Ohh. Przykro mi. - przerwałam jej gestem ręki.
- Nie, Dan, Przestań, wszystko jest w porządku.
W dniu siódmym usmiechnęłam się. Lekko, ale każdy to zauważył. Dzień siódmy był dniem, w którym zjadłam coś więcej poza ryżem i jabłkiem. Gdy się spotkałam z Jake'em powiedział, że wyglądam pięknie, mimo tego  wiem, że wyglądam okropnie z podpuchniętymi oczami od płaczu. Tego dnia poszłam w miejsce, które kochałam i bałam się go zarazem. To nasze miejsce. Tylko nasze. To było dla mnie cholernie ciężkie, ale nie mogłam się powstrzymać. Siedziałam tam jakiś czas. Nie wiem czy to było piętnaście minut, godzinę czy dwie. Straciłam rachubę czasu. Tylko siedziałam i wspominałam, gdy byłam tu po raz pierwszy, i Niall robił mi zdjęcia. W tamten dzień powiedział, że jestem dla niego najważniejsza. Na samo wspomnienie, kąciki moich ust się podniosły ku górze.
Siedziałam na murku spoglądając na krajobraz miasta. Było pięknie, ale.. pusto. Pustka znajdowała się we mnie. Wewnątrz starego budynku usłyszałam jakieś szelesty, ale nie zwróciłam na nie większej uwagi. Niektóre szyby są powybijane, więc występują tam przeciągi. Całą swoją uwagę skierowałam na swój nadgarstek, na którym była srebrna bransoletka z napisem Nialler po środku. Po chwili usłyszałam jakis dźwięk, tym razem huk, jakby coś upadło.


 Wstałam na równe nogi. Ruszyłam w stronę, gdzie przed chwilą dochodził hałas. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, to miejsce tylko ja znam i Irlandczyk. Zrobiłam jeszcze parę kroków, gdy doszłam do drzwi, i kiedy chciałam ruszyć dalej zauważyłam obok mojej stopy czarne Ray Bany. Niall! On tu jest! Jest tu! On musi tu być! Zaczęłam się rozglądać wokół siebie. Krzyczałam jego imię. Chciałam go zobaczyć. Nic, żadnego ruchu, dźwięku. Pustka. Wtedy znowu ból powrócił, tylko dwa razy mocniej.


***********************************

Napisałam dzisiaj rozdział, miałam go napisać dopiero w tygodniu, i dodać w przyszłą niedzielę, ale nudziło mi się, pogoda jest okropna.
Sama jestem w małym dołku, więc łatwiej mi było wczuć się w rolę Alice. Mam nadzieję, że nie zepsułam rozdziału! ;)

piątek, 26 czerwca 2015

Part 1: Chapter 23



Sześć dni minęły w mgnieniu oka. A dzisiaj jest czas rozpocząć dzień siódmy. Dzień w którym wracamy do Londynu. Dzień który przyniesie mi nieoczekiwaną niespodziankę, a niespodzianki nie zawsze są miłe. Dzień który może stać się jednym z najszczęśliwszych, tak jak i jednym z najgorszych. Dzień którego obawiał się Niall z niewiadomych mi powodów.
Blondyn od wczoraj stał się nieobecny. Jakiś przygaszony, jakby bał się czegoś. Próbował to przykryć pod szerokim uśmiechem, ale mi to nie wystarczyło. Za każdym razem się pytałam ale, albo mnie zbywał, albo powtarzał że jestem dla niego wszystkim. Sama przez to byłam nieobecna, nie doprowadzałam do siebie mysli, że.. NIE, NIE, NIE! Pokręciłam głową, zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze. 
- Ali, wszystko ok? - usłyszałam głos Zayna
- Tak, wszystko w porządku. Idę się spakować. - powiedziałam i ruszyłam do pokoju nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź.

***


Weszliśmy do innego pokoju. Wszyscy usadowiliśmy się na podłodze. Niall nadal był przygnębiony. Dlaczego on tak wygląda? Coś źle zrobiłam?
- To w co gramy? - zapytałam
- W "Nigdy nie..". - powiedział Harry.
- Ym a jak w to się gra?
- "Nigdy nie..." Polega na tym, że po kolei każdy mówi "Nigdy nie całowałem się z dziewczyną" W waszym przypadku dziewczyny "Nigdy nie całowałam się z chłopakiem" U kogo to nieprawda wypija łyk z kubeczka, a jeżeli prawda to nie piję. I tak w kółko. Kto pierwszy wypije wygrywa, a ten który ma najwięcej napoju przegrywa.
Wygrany i przegrany mają dla siebie 5 minut w innym pomieszczeniu.- wytłumaczył Louis.
Wszyscy się zgodzili i zaczęliśmy grać.
Pierwszy był Harry, Liam, Louis Niall, Zayn i tak dalej. Widziałam że w moim kubeczku jest coraz mniej napoju. Natomiast w kubeczku Niall'a było go bardzo dużo. Wypił może dwa łyki? Ostatnie zdanie.
- Nigdy się nie zakochałem. - powiedział Zayn.
Wszyscy wzięli łyka. Nawet Harry!
Podniosłam kubeczek do góry i powiedziałam, że wygrałam. Na twarzy blondyna ukazał się piękny uśmiech.
Nareszcie! Ale nie zaraz, to znaczy że będę musiała być z nim w jednym pokoju przez pięć minut.
Weszliśmy do innego pokoju. Niall z wielkim uśmiechem na twarzy wszedł do pomieszczenia obok i gestem ręki zaprosił mnie do wejścia. Podreptałam za nim.
Nagle złapał mnie za nadgarstki, uniósł je nad moją głowę i przyparł swoim ciałem do mnie.
- Niall co ty robisz ?
- Alice... Zrobiłem to specjalnie.
O co mu chodzi?  Chyba się domyślił, że nie wiem o co mu chodzi bo kontynuował.
- Chodzi mi o to, że specjalnie mało co piłem.
- Po co to zrobiłeś? - zapytałam
- Chciałem z Tobą porozmawiać.
- Zawsze możesz ze mną porozmawiać, to nie musiała być jedyna okazja. NIALL mieliśmy wspólną sypialnie przez tydzień. A ty korzystasz z tego? I tak w ogóle to o czym rozmawiać? Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że mnie unikasz.
- To nie tak. - zaprotestował patrząc się prosto w moje oczy.
- Więc słucham. - lekko się uśmiechnęłam
- Zatańczymy? - zapytał. - Nie umiem, ale spróbuję. - zarumienił się.
- Serio? - zaśmiałam się pod nosem, a on wzruszył ramionami. - Jasne.
Irlandczyk umieścił swoje dłonie na moich biodrach, a ja swoje na jego karku. Nie grała żadna muzyka, bądź melodia. Poruszaliśmy się w rytmie naszych serc. Wtuliłam się w jego tors, choć nie widziałam jego twarzy, wiem, że się uśmiechnął.
- Chciałeś porozmawiać. - powiedziałam cicho po chwili ciszy.
- T-tak. - Niall Horan się jąka?
- Więc słucham, Nialler.
- Nie chcę cię stracić. - szepnął. - Boję się, że tego nie zrozumiesz.. Jak będziesz sama.. będziesz chciała zrobić to. - wskazał na moje nadgarstki. - Zrób to co ci kazałem ostatnio. Wyobraź sobie, że to mnie ranisz tylko, że dwa razy mocniej. Obiecuję, że jak tylko wszystko się ułoży, to wrócę. - powiedział i niespodziewanie moje plecy zderzyły się ze ścianą, a Niall musnął swoimi wargami moje, następnie pogłębiając pocałunek. Zaczęłam ciągnąć końcówki jego włosów, na co jęknął, a po chwili czułam jak jego usta formują się w uśmiechu. Chwilę później oparł swoje czoło o moje, i znów chwycił mnie za nadgarstki.
- Zawsze chciałem to zrobić. - powiedział
- PIĘĆ MINUT MINĘŁO! - usłyszałam głos Zayn'a, a blondyn znów wpił się w moje usta, było to przyjemne, czułe i zmysłowe. Niall puścił moje nadgarstki, ostatni raz posłał mi spojrzenie z przyjaznym uśmiechem i wyszedł. Co to do cholery było?! Stałam przez chwilę oniemiała. Opuszkami palców przejechałam po swoich wargach, a następnie się uśmiechając. Czy tak wygląda miłość?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Liam'a.
- Alice coś się stało?
- Tak. To znaczy wszystko w porządku.
- Na pewno ?
- Nawet na sto procent Liam. Nie musisz się O mnie martwić, bo ze mną wszystko Okej.

***

- Pamiętaj. Kocham cię. - pocałował mnie w czubek głowy.
- Ja ciebie też, Nialler. - westchnęłam
- Mam nadzieję, że długo to nie potrwa.. - szepnął. Nie wiedziałam o co chodzi, ale nie brnęłam w to dalej,  - Okej, mała. ja jadę. Pamiętaj, jutro spotykamy się o 12 w parku.
- Pamiętam, tato. - powiedziałam rozbawiona. 
Już przekręcałam zamek w drzwiach, kiedy przypomniałam sobie, że mam blondyna bluzę na sobie, którą dał mi w samolocie, gdyż było mi zimno.
-Niall, twoja bluza! - krzyknęłam w stronę blondyna. 
- Zachowaj ją, jeszcze się przyda! - odkrzyknął na co przytaknęłam i się uśmiechnęłam, a Irlandczyk wysłał mi całusa w powietrzu. Zaśmiałam się i weszłam do wnętrza mojego domu. Taka szczęśliwa już dawno nie byłam.


** Następnego dnia. Oczami Nialla **

- Dlaczego nam nie powiedziałeś?! - zapytał Zayn
- Zayn, cicho, bo chłopaki usłyszą. Przepraszam, że nie powiedziałem, ale nie chciałem psuć wam wakacji. 
- Uh.. To znaczy, że już nie możemy.. - przerwałem mu
- Ja nie mogę, wy tak. Mu chodzi o mnie. - powiedziałem. - To jak, zrobisz to dla mnie? - mulat przytaknął po czym wyciągnął dłoń by odebrać ode mnie list.

***

** Oczami Alice **

Siedziałam w parku już godzinę, a po Niallu nie było śladu. Wysyłałam smsy, dzwoniłam, zero odpowiedzi. 
Wstałam i ruszyłam w stronę domu. Przeszłam jakieś pięć metrów, gdy znajomy głos mnie zawołał.
- Al! - odwróciłam się i zobaczyłam smutnego Malika.
- Zayn! - uśmiechnęłam się. - Wiesz co jest z Niallem? Bylismy umówieni i na południe, a jest 13..
- Alice. - spojrzał na mnie poważnie, ale i czule, z żalem i smutkiem. - To .. jest dla ciebie. Przepraszam.. Przeczytaj to jak będziesz..- przerwałam mu gestem ręki i wzięłam kopertę rozrywając ją. Zaczęłam czytać na głos:

Kochana Alice!
Przepraszam cię, że nie powiem ci tego prosto w oczy, ale nie umiem. 
Wiem, że to, co właśnie napiszę, bardzo cię zrani, a ja nie potrafię patrzeć na twoją zapłakaną twarz. 
Wtedy, gdy cię poznałem uważałem, że jesteś niesamowicie piękną dziewczyną. Nie ukrywam - bardzo mi się spodobałaś. 
Na początku chciałem się zabawić, powygłupiać, ale gdy cię spotkałem po raz drugi, gdy Zayn ciebie nam przedstawił to już wiedziałem, że to nie chodzi tylko o to, że mi się podobasz. 
To było coś więcej. 
Dużo o tobie myslałem, wykorzystywałem każdy pretekst by cię spotkać. 
 Pokochałem cię, moja przyjaciółko. 
Ostatni tydzień  miał być pożegnaniem.
Chciałem byś mnie zapamiętała w jak najlepszy sposób. 
Teraz, gdy muszę to zrobić.. chcę byś wiedziała, że nie żegnam się z tobą na zawsze. 
Spotkamy się w niedalekiej przyszłości. 
Kocham cię.

Twój Nialler xx

- Nie, nie nie! - byłam cała zapłakana. - Obiecał! Obiecał, że mnie nie zostawi!- Zayn się zbliżył by mnie przytulić. - Nie! Ty wiedziałeś, tak? - zapytałam.
- Też się dzisiaj dowiedziałem.. ja.. nie możesz się z nim spotykać przez jakiś czas.. to znaczy.. masz nas.- zaśmiałam się
- Zawiodłam się.. na was, Zaufałam.. spieprzyliscie to.- odbiegłam szlochając. 


**************************************

Chciałam podziękować mojej kochanej Kammie za pomoc!
Ten rozdział jest tym,  na którego czekałam od dłuższego czasu,  a teraz gdy już go napisałam to wcale mi się nie podoba. W mojej głowie znaczenie lepiej to wyglądało itd.  Ale się stało.  Niall opuścił naszą Alice!
Rozdziały znów będą się pojawiać nieregularnie z przyczyn osobistych jak i wakacyjnych.
Wakacje czas zacząć!
See ya ! <3

niedziela, 7 czerwca 2015

Part 1: Chapter 22



Obudziły mnie promienie słoneczne. Gdy tylko otworzyłam oczy, pochłonęło mnie dziwne uczucie. Jakby czegoś brakowało. Odwróciłam się na bok z zamiarem zobaczenia śpiącego Nialla, ale łóżko było puste. Przypomniałam sobie wczorajsze wyznania blondyna, co z tego że spałam, ważne że to powiedział, prawda..? A może to była tylko moja wyobraźnia i nic takiego się nie wydarzyło? Może moja wyobraźnia "wbiła" mi to do głowy, bo właśnie to chciałam usłyszeć? Chciałam by mnie wspierał, bym miała na kogo liczyć, chciałam by ktoś mnie kochał. Co jesli to wszystko jest prawdą, a Irlandczyk nadal jest na mnie zły?
Potrząsnęłam głową by odpędzić od siebie te myśli. Wstałam i sięgnęłam po kosmetyczkę i ubrania. Ruszyłam do łazienki na orzeźwiającą kąpiel.


** Oczami Nialla **


Siedziałem na fotelu z komórką w ręce i przyglądałem się w wyświetlaczu, na którym była otwarta wiadomość z treścią.
Zmiana planów. Tydzień. xx

Kompletnie nie wiedziałem co robić. Sam nie wiedziałem czy jestem bardziej wsciekły czy przygnębiony. Zostało tylko siedem dni.  Dla niego to jest jakaś cholerna gra! Czy on w ogóle wie co robi? To jest niemożliwe. Doskonale wiem, że Al nie da sobie rady. Nie chodzi o to, że w nią nie wierzę, ale sama powiedziała, że następnym razem sobie nie da rady. Wiem, że to nie pójdzie po jego myśli, ale nie wiem ile czasu zejdzie Jake'owi na znalezienie rodziców Alice.  

Alice - dziewczyna, która zmieniła mnie. Ograniczyłem się z imprezami i zabawą, by się jakoś ustatkować. Wiem, że lubi mnie "niegrzecznego", ale również woli czuć się kochana i potrzebna. Chce mieć pewnosć, że chłopak, który ma być z nią związany jest wierny. Doskonale wie, że nie mam najlepszej przeszłości z dziewczynami, nie umawiam się, media nadal piszą o mojej byłej dziewczynie, którą zostawiłem na spełnienie marzenia. Cóż, to prawda, od tamtego czasu nie byłem z żadną dziewczyną, ale to nie dlatego że podobają mi się chłopacy, czy nie mogę zapomnieć o Holly. Po prostu, dla mnie liczyła się zabawa. Tak jak Harry uważałem, że bycie singlem daje wolność i swobodę, ale zmieniłem zdanie po tym jak poznałem moją księżniczkę, Alice. Za każdym razem kiedy jestem w jej pobliżu mam chęć ją objąć, przytulić, pocałować, być przy niej, ale tak naprawdę nie wiem czy to mogłoby kiedyś nastąpić. Właściwie to nie nastąpi, bo Al mnie NIE KOCHA.


***

Gdy wróciłem zastałem wszystkich nad basenem. Wzrokiem przeszukałem wszystkich, aż zatrzymałem się na drobnym ciele Alice. Chlapała się wodą z rozpromienionym Lou. Pewnie Elaunor dobrze mu zrobiła. Pomyślałem, zaczynając się śmiać. Podszedłem bliżej, by móc zawołać brunetkę. Stojąc przyglądałem się ciele amerykanki. Gdyby nie sińce i rany to by wyglądała niesamowicie. Teraz wyglądała zachwycająco seksownie.
- Al? - odezwałem się.
- Tak? - zapytała spoglądając na mnie.
- Możemy porozmawiać? - zapytałem dobrze wiedząc, że się zgodzi. Brunetka tylko przytaknęła głową i wynurzyła się z wody. JEJ CIAŁO JEST PIĘKNE.

Weszliśmy do naszej sypialni, a zaraz potem poszliśmy na balkon. Nie wiem jak zacząć.. Uhh. Raz się żyje.
- Alice.. chciałem porozmawiać o tym. - wskazałem na jej nadgarstki.
- Wiem. - szepnęła jakby nie miała siły by cokolwiek powiedzieć.
- Al ja.. przepraszam. Powinienem z tobą porozmawiać, cię przytulić, cokolwiek. Nie powinienem się "obrazić" o to, choć musisz wiedzieć, że to bardzo boli, myśl, że może ci się coś stać. Wiem, że dużo w życiu przeżyłaś. Codziennie musiałaś zakładać maskę z uśmiechem, którą mogłaś ściągnąć dopiero pod osłoną nocy, ale proszę przestań to robić, to nie pomoże. Czasu się nie cofnie. Co się stało to się nieodstanie, kochanie. Wszyscy musimy się z tym pogodzić, nieważne jakie jest to trudne. Czasami jest ciężko.. Wiem, że łatwo się mówi, ale ja też kiedyś coś przeżyłem strasznego i wiesz co? Ci czterech idiotów pomogło mi. Zawsze jak będziesz chciała to zrobić to wyobraź sobie, że to nie twoja ręka, tylko osoby której kochasz, i że jak to zrobisz, to strasznie zranisz osobę tobie bliską. Zawsze możesz zadzwonić do mnie i po prostu pogadać, wyżalić się. Pamiętaj gdy ty zrobisz jedną kreskę, w moim sercu powstają dwa razy głębsze rany. Dużo w moim życiu zmieniłaś, na lepsze. Częściej się uśmiecham szczerze, nie muszę przed kamerami udawać, że jestem szczęśliwy, dzięki tobie. Boję się, wiesz? Boję się, że stracę cię nie tylko na dzień, tydzień, miesiąc, czy rok. Wiem, że by było to ciężkie, ale bym wolał to, niż bym stracił cię na zawsze. Jeden dzień bez ciebie jest jak rok bez deszczu na pustyni, wiesz o co mi chodzi? - przytaknęła i przygryzła wnętrze policzka. - Nie wiem czy dam radę bez ciebie wytrzymać.. Nie wiem ile to może potrwać. Nie chcę znów stracić z tobą kontakt, tak całkowity.. - powiedziałem bardziej do siebie, niż do niej.
- Nigdzie się wybieram. - powiedziała, również cicho
- Nie, wiesz o co chodzi, Alice. Nie masz o niczym pojęcia! - zdenerwowanie poszło górą. Pięścią uderzyłem w ścianę budynku, strasząc Al.
- O czym ty mówisz? - zapytała
- Nie wiesz jak to jest być praktycznie szantażowanym przez jakiegoś kryminalistę! Nie wiesz jak to jest się troszczyć o kogoś, gdy osoba, którą kochasz jest w niebezpieczeństwie. Nigdy nawet nie wyobrażałaś sobie jak ciężko jest mówić rzeczy, które są bzdurami, a to tylko dlatego żeby uratować komuś dupę! Jak to jest kiedy musisz mieć świadomość tego, że ona jest na wyciągnięcie ręki przez kryminalistę, a ten może sobie z nią robić co tylko zechce. Świadomość tego, że jest bita, raniona, krzywdzona, cokolwiek co ją rani, boli, kurewsko boli, a wiesz dlaczego? Bo nic mogę zrobić.
Oczywiście, że mógłbym się nie przejmować, mieć to wszytko w dupie, ale nie mogę. Nic nie jest gorsze, niż kurwa nieodwzajemniona miłość. I ciągłe czekanie, aż będzie po wszystkim, aż wszystko się skończy, i powiem jej że ją kocham, że jest najważniejsza, ale czekanie na to jest takie długie, jak wieczność. - wypusciłem powietrze podchodząc do Alice. - Nie wiem kiedy ty w końcu zrozumiesz, że bez ciebie nie ma jednocześnie mnie, i kiedy sobie w końcu zrozumiesz, że zależy mi na tobie jak na nikim innym. Kocham cię, pamiętaj o tym. - powiedziałem zaciskając oczy. Po chwili poczułem parę rąk owijających się wokół mojej szyi.
- Też cię kocham, najmocniej na swiecie, Niall. - wyszeptała


 ***

** Oczami Alice **

Leżałam w łóżku spoglądając w sufit. Obok mnie leżał tyłem do mnie Irlandczyk.
- Nialler? - zapytałam szeptem sprawdzając czy śpi.
- Tak Al? - odezwał się.
- Um.. Co miałeś na myśli mówiąc, że nie chcesz znów stracić ze mną kontaktu.. tak całkowicie. Coś.. coś się dzieje? - zapytałam o to, co mi chodziło po głowie.
- Nie myśl o tym... To tylko cisza przed burzą. Damy radę Alice. Dobranoc.


*************************************

I'm back. 
Wiem, że nie popisałam się długością rozdziału, ale zabrałam się zapisanie go własnie teraz, a jest 00:53, a wiem, że w ciągu dnia znów nie będę miała czasu. 
Cóż mimo krótkiego rozdziału coś się wydarzyło, ha! Mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu rozdział się wam spodobał. 
Do zobaczenia do następnego! :)
Ps. Dziękuję za małą pomoc Aggie <3


niedziela, 17 maja 2015

Part 1: Chapter 21



Ważna notka pod rozdziałem!


- Wy już idźcie, ja się przebiorę i do was dołączę! - krzyknęłam z "mojego i Horana" pokoju.
- Jeśli chcesz mogę na ciebie poczekać i pójdziemy razem. - w progu stanął blondyn.
- Nie jest w porządku, ale dzięki. - usmiechnęłam się. - A teraz idę się przebrać i wymalować.
- Okej. - powiedział odwracając się na pięcie.
- Niall? - zawołałam szybko
- Tak? - pojawił się migiem w pokoju.
- Napiszę do ciebie SMS'a, więc proszę pilnuj telefonu, będziesz mnie kierował gdzie mam iść, ok? - zapytałam.
- Oh. Jasne. - powiedział i wyszedł.
Chciałam przez chwilę pobyć sama. Opadłam na łóżko i wypuściałam powietrze. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam je wstrzymywać. Ułożyłam sobie ręce pod głowę i wpatrywałam się w sufit. Wtedy podniosłam ręce w górę i przyglądałam się bandażom. Na moje szczęście nikt nie zwrócił na nie większej uwagi, więc miałam spokój. Wstałam i skierowałam się do moich bagaży. Wyciągnęłam ubrania i weszłam do łazienki.
Poczułam wibrację na tyle moich jeansów. Wyciągnęłam komórkę i zobaczyłam imię Irlandczyka.

Od Nialler: Długo jeszcze? Zaczynam się martwić. Przyjść po ciebie?

Do Nialler: Chwilka, dopiero co wybrałam ubrania! :) Nie, poradzę sobie. Dziękuje.

Od Nialler: Ok. Pamiętaj o bikini :*

Przewróciłam oczami ze śmiechem. Postanowłam już nie odpisywać i wrócić po strój, mimo, że nie mam zamiaru wchodzić do wody. Wzięłam jeszcze kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania i wrzuciłam do kosza. Przebrałam się w białe bikini, jasną bluzkę na ramiączkach, krótkie jeansowe spodenki poszarpane na końcach i ubrałam sandały. Jako dodatek ubrałam naszyjnik. Część włosów spięłam, pozostałe pozostawiając rozpuszczone.
Spojrzałam na swoje bandaże. po chwili zastanowienia, zdjęłam je i widziałam moje małe kreski. Przejechałam po nich ostrożnie opuszkami palców. Następnie wzięłam je pod wodę by je opłukać.
Spojrzałam się na moją kosmetyczkę, po czym ją chwyciłam i zaczęłam szukać coś czym bym mogła zakryć moje zranione nadgarstki. Wypadło na fluid, który zawsze mnie zadowalał i zakrywał niedoskonałości, w tym lekkie blizny.
Uśmiechnęłam się szeroko, gdy nie było widać, bym miała jakiekolwiek rany.
Zabierając ze sobą torebkę, okulary i komórkę zeszłam na dół. Gdy już miałam otworzyć drzwi ktoś mnie złapał za łokieć.
- Panno Glass. - niemal podskoczyłam i z moich ust wydobył się lekki pisk spowodowany zaskoczeniem.
- Mark. - odetchnęłam i wyciągnęłam w górę swoje kąciki ust.
- Przepraszam, nie chciałem pani przestraszyć. - powiedział
- Jest w porządku. Proszę mów mi Alice. - powiedziałam na co on się całkowicie rozluźnił przyjaźnie uśmiechając.
- Okej, Alice. Nasz mały Nialler prosił mnie bym tu został i poszedł z tobą, bym mógł cię chronić. - mówił jak całkowicie inny człowiek niż przed chwilą
- Jak chronić? - zapytałam
- Um.. paparazzi. Niall chyba nie chce byś musiała się przepychać przez tych ludzi. - powiedział
- Och. Więc chodźmy. - delikatnie przytaknął głową i otworzył przed mną drzwi. Na co się do niego usmiechnęłam i bezdźwięcznie podziękowałam.
Po dziesięciu minutach drogi byliśmy na plaży i rozglądaliśmy się w poszukiwaniu naszej paczki.
Zauważyłam, że ktoś nam machał, na co się szeroko uśmiechnęłam. Po woli szłam w kierunku dziewczyn, a za mną podążał Mark. Kilka metrów przed naszym miejscem, gdzie mieliśmy wystawiony mały namiot, koce, ręczniki i oczywiście jedzienie, Mark się zatrzymał przy dwóch innych ochroniarzach chłopców.


- Jesteem! - szeroko się uśmiechnęłam
- Co tak długo? - zapytały dziewczyny równocześnie na co wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
- Przebierałam się i na chwilę się położyłam. - powiedziałam wzruszając ramionami, a one przytaknęły głowami na znak że zrozumiały. - Gdzie są chłopcy? - zapytałam
- Od razu pobiegli do wody! I cały czas tam siedzą, tylko Niall na chwilę wyszedł bo gdzieś dzwonił, ale po chwili wrócił do naszych "syrenek" - powiedziała El. Wszystkie zaczęłyśmy chichotać z jej doboru słów.
- Co was tak śmieszy? - usłyszałyśmy głos Louisa, który po chwili objął ramieniem swoją dziewczynę.
- Nic, tylko rozmawialiśmy o "syrenkach". - znowu chichotałyśmy.
- Alice! - usłyszałam wesoły głos Nialla
- Nialler! - naśladowałam jego głos na co wszyscy się zaśmiali, a on tylko zmrużył oczy. 
- Rozbierz się. - zażądał. 
- C-co? - zapytałam zdezorientowana
- Jesteś na plaży, możesz być na bikini. - wytłumaczył 
- Nie sądzę by to był dobry pomysł. - powiedziałam wskazując na brzuch, w celu przekazania, że mam jeszcze rany i sińce. Wszyscy zdołali zrozumieć. 
- To ubierz moją koszulkę. - powiedział blondyn. Schyliłam głowę na bok, by mu się dobrze przyjrzeć. - No ubierz ją, i chodźmy do wody. 
- O nie! Do wody nie zamierzam iść. - zaprotestowałam 
- To przynajmniej ubierz moją koszulkę? - przewrócił oczami i podał mi część garderoby, którą miałam założyć. Zsunęłam spodenki odkładając je na bok i podciągnęłam koszulkę, którą miałam na sobie w górę. I jak najszybciej założyłam T-shirt Irlandczyka. Gdy skończyłam wszystkie pary oczu były skierowane na mnie. 
- O co chodzi? - zapytałam. Nikt nic nie odpowiedział tylko spuścili głowy. Spojrzałam na Nialla z uniesioną brwią. 
- Twój.. brzuch. - powiedział cicho. 
- Oh. - sama spuściłam głowę spoglądając na moje splecione dłonie.
- Dobra chodźcie do wody! - powiedział Harry przerywając tą niezręczną ciszę. 
- Tak, chodźmy. - powiedział Liam, i wszyscy poszli do wody zostawiając mnie i Perrie same. 
- Nie wiem jak ty, ale ja się kładę i będę się opalać. - uśmiechnęła się promiennie Pezz.
- Taa. Ja może sobie opalę nogi. - powiedziałam odwzajemniając usmiech

Leżałam z zamkniętymi oczami wsłuchując się w szum fal, różne głosy ludzi, jak i śmiejące się małe dzieci. Myślami byłam daleko stąd. Co teraz bym robiła gdybym w ogóle nie wyjechała do Londynu. Bym w życiu nie pomyślała, że poznam tych pięciu wariatów i takie cudowne przyjaciółki. 
- Al! Chodź do wody, jest przyjemnie ciepła. - przerwał mi rozmyślenia Horan. 
- Przecież powiedziałam już, że nie. - jęknęłam 
- Chodź sama, albo ja cię tam wezmę. - zagroził.
- Nie zrobisz tego. - położyłam się wygodniej, uśmiechając się zadziornie. 
W chwili poczułam wokół siebie parę rąk, i zdałam sobie sprawę, że unoszę się w powietrzu. 
- Niall! - krzyknęłam
- Przecież powiedziałem, że sam to zrobię jesli sama się nie zdecydujesz pójść. - chociaż nie widziałam jego twarzy, wiem że się uśmiecha
- Ale ja nie chcę.. - marudziłam
- Och moja Al.. - uśmiechnęłam się słysząc jego słowa. Po chwili postawił mnie na pisku szeroko uśmiechnięty. - Dalej idziesz sama. - powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc za sobą, a ja ani rusz, stałam w miejscu. - Co jest? - zapytał
- Ja.. ja nie chcę. - powiedziałam
- Boisz się wody? - pochylił głowę w bok uśmiechając się.
- Nie. - powiedziałam głośno przełykając 
- Boisz się. - chciał usłyszeć swoją rację. 
- Nie. - powiedziałam może nieco za szybko. 
- Oh Ali, będziesz ze mną. Bezpieczna. - podkreslił ostatnie słowo. Po chwili namysłu kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam i ścisnęłam troszkę mocniej jego dłoń, dając mu znać, że możemy iść. Niall się lekko uśmiechnął i ruszył naprzód. 
Wyprzedził mnie i puscił moją dłoń. Szybko wszedł do wody, gdzie ona była mu do żeber. 
- Chodź Al. - powiedział i gestem dłoni zachęcił mnie.
- Nie, tam jest za dużo wody. I jeszcze fale są za duże. - pokręciłam głową. 
- Nie bój się. Wbiegnij i szybko chodź do mnie. - powiedział łagodnie. Liczyłam do pięciu i szybko ruszyłam. Gdy byłam już przy blondynie owinęłam swoje ręce wokół jego karku. Lekko pisnęłam, gdy fala sięgnęła do moich ramion. 
- Grzeczna dziewczynka. - szepnął Niall do mojego ucha, owijając swoje dłonie wokół mojej tali, a ja owinęłam nogi wokół jego pasa.
- Niall, boję się. - powiedziałam cicho. 
- Nie bój się. - cmoknął mnie w czubek głowy, a ja wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi. - Cofnę się i będziemy troszkę głębiej, dobrze? - zapytał, a ja przytaknęłam. Oderwałam głowę od Nialla i spojrzałam się na niego rozbawiona. 
- Co cię tak bawi? - zapytał 
- Słodko wyglądasz jak masz mokre włosy. - przejechałam dłonią po jego włosach
- Uważaj fala! - powiedział rozbawiony a ja automatycznie wystawiłam lewą rękę chowając twarz. Gdy fala nas minęła wytarłam zewnętrzną stroną dłoni twarz. Gdy skończyłam napotkałam oczy Nialla. Były.. smutne, albo raczej puste.. Sama nie wiem jak je opisać. 
- Co to było? - zapytał szeptem.
- Co "co to było" ? - zapytałam zdezorientowana. 
- To. - wskazał na moje ręce, i nadgarstki. - Co to było?! - CHOLERA! 
- Ja.. - nie umiałam wydusić z siebie słowa. 
- NIE. Powinniśmy już wracać. - powedział chłodno. Już nie odezwał się do mnie, po prostu szedł w stronę plaży. Odstawił mnie na lądzie i poszedł po swoje rzeczy i najnormalniej w świecie znikł mi z pola widzenia. 

***

Leżałam już wykąpana w łóżku patrząc w sufit. Nie wiem czy Niall zamierza tutaj spać. Nie wiem czy zamierza ze mną rozmawiać.. Nie widziałam go od czterech godzin. Sama po powrocie do "domu" poszłam do pokoju i nie zamieniłam z nikim słowa. Każdy chyba zrozumiał, że nie mam ochoty z nikim rozmawiać, bo zostawili mnie w spokoju.
Po godzinie patrzenia w sufit, postanowiłam iść spać. Odwróciłam się na lewy bok i zamknęłam oczy. Próbowałam się odprężyć, ale nie mogłam zniesć tego, że blondyn jest na mnie zły. 
Usłyszałam otwieranie drzwi, ale byłam na tyle zmęczona, że nie fatygowałam się odwracać, by zobaczyć kto to. Po oddalającym się krokom, zrozumiałam, że ktoś poszedł do łazienki. Po dwudziestu minutach poczułam jak ugina się łóżko pod wpływem ciężaru. 
- Dlaczego.. - usłyszałam głos, gdzie mogłabym go wszędzie rozpoznać. - Alice dlaczego? Nie możesz tego robić.. Nie wyobrażam sobie, żebyś przycisnęła ostrze za mocno i bym mógł cię stracić. Wiem, że masz ciężko i robisz wszystko by zamaskować jak strasznie cierpisz, ale dlaczego akurat ten sposób wybrałaś na zwalczenie bólu? Nie chcę dostać telefonu z informacją "Niall ona nie żyje", wtedy bym się załamał i kto wie.. może bym sam chciał umrzeć.. Jesteś dla mnie najważniejsza.. Nawet nie wyobrażasz sobie ile szczęścia mi dajesz. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, i nie chcę stracić kogoś tak wyjątkowego. Przepraszam za swoje dzisiejsze zachowanie, powinienem cię wesprzeć i przytulić mówiąc, że będzie wszystko dobrze, a nie obrazić się i tak po prostu uciec na jakiś czas. Pamiętaj Al.. Jesteśmy kim jesteśmy, ja na przykład jestem nastoletnim frajerem księżniczko. Wiem, że teraz zapewne śpisz.. ale musisz wiedzieć, że za wszystko cię przepraszam, za to co było, i za to co się wydarzy, musisz wiedzieć, że bez względu na wszystko będę cię kochać moja księżniczko. - po tym stwierdziłam, że skończył. Przybliżył się do mnie i objął mnie ramieniem, po czym cmoknął w czubek głowy. 
Wiem, że mówiąc, że mnie kocha, nie miał na myśli czegoś takiego jak miłość chłopaka do dziewczyny, ale mimo to dało mi to wiele radosci. Przyjemne to uczucie, wiedza, że jest ktoś na kogo możesz liczyć i znaczysz, aż tyle. 
Teraz bez problemu oddałam się w ramiona Morfeusza.

Jeżeli szanujesz moją pracę - skomentuj! ♥


*****************************************

Na sam początek chciałam wam powiedzieć, że wiem, że znowu nawaliłam, ale mam małe problemy. Z rozdziału nie jestem jakoś specjalnie zadowolona, ponieważ pisałam go w pośpiechu, w większości dzisiaj.
Przejdźmy do rzeczy. Wcześniej wspomniane przez mnie problemy, nie pomagają mi w pisaniu bloga i na dzień dzisiejszy blog jest ostatnią rzeczą o której myślę, ale nie chcę go zawieszać, więc będę go kontynuować, rzecz w tym, że rozdział może się pojawić nawet za 2/3 tygodnie. Bardzo was przepraszam. W razie jakiejś "poprawy sytuacji" dodam go za tydzień w niedzielę.
Proszę was o wyrozumiałość.
Pozdrawiam ~ Tynnie