niedziela, 7 czerwca 2015

Part 1: Chapter 22



Obudziły mnie promienie słoneczne. Gdy tylko otworzyłam oczy, pochłonęło mnie dziwne uczucie. Jakby czegoś brakowało. Odwróciłam się na bok z zamiarem zobaczenia śpiącego Nialla, ale łóżko było puste. Przypomniałam sobie wczorajsze wyznania blondyna, co z tego że spałam, ważne że to powiedział, prawda..? A może to była tylko moja wyobraźnia i nic takiego się nie wydarzyło? Może moja wyobraźnia "wbiła" mi to do głowy, bo właśnie to chciałam usłyszeć? Chciałam by mnie wspierał, bym miała na kogo liczyć, chciałam by ktoś mnie kochał. Co jesli to wszystko jest prawdą, a Irlandczyk nadal jest na mnie zły?
Potrząsnęłam głową by odpędzić od siebie te myśli. Wstałam i sięgnęłam po kosmetyczkę i ubrania. Ruszyłam do łazienki na orzeźwiającą kąpiel.


** Oczami Nialla **


Siedziałem na fotelu z komórką w ręce i przyglądałem się w wyświetlaczu, na którym była otwarta wiadomość z treścią.
Zmiana planów. Tydzień. xx

Kompletnie nie wiedziałem co robić. Sam nie wiedziałem czy jestem bardziej wsciekły czy przygnębiony. Zostało tylko siedem dni.  Dla niego to jest jakaś cholerna gra! Czy on w ogóle wie co robi? To jest niemożliwe. Doskonale wiem, że Al nie da sobie rady. Nie chodzi o to, że w nią nie wierzę, ale sama powiedziała, że następnym razem sobie nie da rady. Wiem, że to nie pójdzie po jego myśli, ale nie wiem ile czasu zejdzie Jake'owi na znalezienie rodziców Alice.  

Alice - dziewczyna, która zmieniła mnie. Ograniczyłem się z imprezami i zabawą, by się jakoś ustatkować. Wiem, że lubi mnie "niegrzecznego", ale również woli czuć się kochana i potrzebna. Chce mieć pewnosć, że chłopak, który ma być z nią związany jest wierny. Doskonale wie, że nie mam najlepszej przeszłości z dziewczynami, nie umawiam się, media nadal piszą o mojej byłej dziewczynie, którą zostawiłem na spełnienie marzenia. Cóż, to prawda, od tamtego czasu nie byłem z żadną dziewczyną, ale to nie dlatego że podobają mi się chłopacy, czy nie mogę zapomnieć o Holly. Po prostu, dla mnie liczyła się zabawa. Tak jak Harry uważałem, że bycie singlem daje wolność i swobodę, ale zmieniłem zdanie po tym jak poznałem moją księżniczkę, Alice. Za każdym razem kiedy jestem w jej pobliżu mam chęć ją objąć, przytulić, pocałować, być przy niej, ale tak naprawdę nie wiem czy to mogłoby kiedyś nastąpić. Właściwie to nie nastąpi, bo Al mnie NIE KOCHA.


***

Gdy wróciłem zastałem wszystkich nad basenem. Wzrokiem przeszukałem wszystkich, aż zatrzymałem się na drobnym ciele Alice. Chlapała się wodą z rozpromienionym Lou. Pewnie Elaunor dobrze mu zrobiła. Pomyślałem, zaczynając się śmiać. Podszedłem bliżej, by móc zawołać brunetkę. Stojąc przyglądałem się ciele amerykanki. Gdyby nie sińce i rany to by wyglądała niesamowicie. Teraz wyglądała zachwycająco seksownie.
- Al? - odezwałem się.
- Tak? - zapytała spoglądając na mnie.
- Możemy porozmawiać? - zapytałem dobrze wiedząc, że się zgodzi. Brunetka tylko przytaknęła głową i wynurzyła się z wody. JEJ CIAŁO JEST PIĘKNE.

Weszliśmy do naszej sypialni, a zaraz potem poszliśmy na balkon. Nie wiem jak zacząć.. Uhh. Raz się żyje.
- Alice.. chciałem porozmawiać o tym. - wskazałem na jej nadgarstki.
- Wiem. - szepnęła jakby nie miała siły by cokolwiek powiedzieć.
- Al ja.. przepraszam. Powinienem z tobą porozmawiać, cię przytulić, cokolwiek. Nie powinienem się "obrazić" o to, choć musisz wiedzieć, że to bardzo boli, myśl, że może ci się coś stać. Wiem, że dużo w życiu przeżyłaś. Codziennie musiałaś zakładać maskę z uśmiechem, którą mogłaś ściągnąć dopiero pod osłoną nocy, ale proszę przestań to robić, to nie pomoże. Czasu się nie cofnie. Co się stało to się nieodstanie, kochanie. Wszyscy musimy się z tym pogodzić, nieważne jakie jest to trudne. Czasami jest ciężko.. Wiem, że łatwo się mówi, ale ja też kiedyś coś przeżyłem strasznego i wiesz co? Ci czterech idiotów pomogło mi. Zawsze jak będziesz chciała to zrobić to wyobraź sobie, że to nie twoja ręka, tylko osoby której kochasz, i że jak to zrobisz, to strasznie zranisz osobę tobie bliską. Zawsze możesz zadzwonić do mnie i po prostu pogadać, wyżalić się. Pamiętaj gdy ty zrobisz jedną kreskę, w moim sercu powstają dwa razy głębsze rany. Dużo w moim życiu zmieniłaś, na lepsze. Częściej się uśmiecham szczerze, nie muszę przed kamerami udawać, że jestem szczęśliwy, dzięki tobie. Boję się, wiesz? Boję się, że stracę cię nie tylko na dzień, tydzień, miesiąc, czy rok. Wiem, że by było to ciężkie, ale bym wolał to, niż bym stracił cię na zawsze. Jeden dzień bez ciebie jest jak rok bez deszczu na pustyni, wiesz o co mi chodzi? - przytaknęła i przygryzła wnętrze policzka. - Nie wiem czy dam radę bez ciebie wytrzymać.. Nie wiem ile to może potrwać. Nie chcę znów stracić z tobą kontakt, tak całkowity.. - powiedziałem bardziej do siebie, niż do niej.
- Nigdzie się wybieram. - powiedziała, również cicho
- Nie, wiesz o co chodzi, Alice. Nie masz o niczym pojęcia! - zdenerwowanie poszło górą. Pięścią uderzyłem w ścianę budynku, strasząc Al.
- O czym ty mówisz? - zapytała
- Nie wiesz jak to jest być praktycznie szantażowanym przez jakiegoś kryminalistę! Nie wiesz jak to jest się troszczyć o kogoś, gdy osoba, którą kochasz jest w niebezpieczeństwie. Nigdy nawet nie wyobrażałaś sobie jak ciężko jest mówić rzeczy, które są bzdurami, a to tylko dlatego żeby uratować komuś dupę! Jak to jest kiedy musisz mieć świadomość tego, że ona jest na wyciągnięcie ręki przez kryminalistę, a ten może sobie z nią robić co tylko zechce. Świadomość tego, że jest bita, raniona, krzywdzona, cokolwiek co ją rani, boli, kurewsko boli, a wiesz dlaczego? Bo nic mogę zrobić.
Oczywiście, że mógłbym się nie przejmować, mieć to wszytko w dupie, ale nie mogę. Nic nie jest gorsze, niż kurwa nieodwzajemniona miłość. I ciągłe czekanie, aż będzie po wszystkim, aż wszystko się skończy, i powiem jej że ją kocham, że jest najważniejsza, ale czekanie na to jest takie długie, jak wieczność. - wypusciłem powietrze podchodząc do Alice. - Nie wiem kiedy ty w końcu zrozumiesz, że bez ciebie nie ma jednocześnie mnie, i kiedy sobie w końcu zrozumiesz, że zależy mi na tobie jak na nikim innym. Kocham cię, pamiętaj o tym. - powiedziałem zaciskając oczy. Po chwili poczułem parę rąk owijających się wokół mojej szyi.
- Też cię kocham, najmocniej na swiecie, Niall. - wyszeptała


 ***

** Oczami Alice **

Leżałam w łóżku spoglądając w sufit. Obok mnie leżał tyłem do mnie Irlandczyk.
- Nialler? - zapytałam szeptem sprawdzając czy śpi.
- Tak Al? - odezwał się.
- Um.. Co miałeś na myśli mówiąc, że nie chcesz znów stracić ze mną kontaktu.. tak całkowicie. Coś.. coś się dzieje? - zapytałam o to, co mi chodziło po głowie.
- Nie myśl o tym... To tylko cisza przed burzą. Damy radę Alice. Dobranoc.


*************************************

I'm back. 
Wiem, że nie popisałam się długością rozdziału, ale zabrałam się zapisanie go własnie teraz, a jest 00:53, a wiem, że w ciągu dnia znów nie będę miała czasu. 
Cóż mimo krótkiego rozdziału coś się wydarzyło, ha! Mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu rozdział się wam spodobał. 
Do zobaczenia do następnego! :)
Ps. Dziękuję za małą pomoc Aggie <3


5 komentarzy: